Niewinny krzyk
Kolejne dni w schronie były już nie do zniesienia. Nie mogłam wychodzić do przyjaciół, żadnych gier i zabaw na podwórku. Zupełnie nic. Na obiad zawsze było to samo. Grochówka z puszki. Nie chciałam już zerkać przez okno na ulice miast. Ciągle słyszałam ludzi, którzy dyszą w biegu, uciekając przed mundurowymi.
Gdy było już południe, dźwięki ucichły. Nic nie było słychać, lecz później przez chwile słyszałam krzyk dziewczynki. Krzyczała, by nie zabierali jej taty. To było okropne. Nawet nie musiałam pytać się rodziców na temat tych facetów z bronią, bo wiedziałam, że są źli, skoro niewinne dziecko krzyczy.
Wtedy współczułam jej, co może czuć i nie byłam ciekawa, co z nim zrobią?
Takiego bloga jeszcze nigdy nie czytałam! :)
OdpowiedzUsuńBędę codziennie :)
Pozdrawiam i zapraszam również do mnie :)
be-my-mystery.blogspot.com
A ja nie spodziewałam się takiego komentarza. Gdy będziesz miała nowy rozdział , przeczytam i skomentuję . Fajnie , że ten blog ci się podoba ;)
OdpowiedzUsuń